poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Kurantov-duh (Kurantowy-duch)

Charakter: dobry duch słowiański, bóstwo telluryczne, w epoce nowożytnej kojarzony (jak się wydaje mylnie) z Priapem, choć całkowity brak, tak widocznych u Greka fallicyzmów; bóstwo opiekuńcze.

Funkcje: funkcja prymarnaprzepędzenie zimy; funkcje wtórne - zapewnia urodzaj, dobrobyt i pomyślność, oddala choroby i nieszczęścia.

Miejsce występowanie: rejon ptujski (Ptuj - „Ptuj 5 thousand years of undisturbed history” - nieoficjalny, choć bardzo mocno lansowany przez naszego gospodarza Dusana slogan reklamowy miasta; miejscowość w Słowenii na płd.-wsch od Mariboru, liczba mieszkańców około 20 tys.; położona na wzgórzu rozciągającym się wzdłuż rzeki Drawy; miasto poprzecinane jest plątaniną uroczych kamieniczek pamiętających czasy bitwy na Kosowym Polu, nad nimi króluje zamek, z którego rozciąga się widok na równinę i pagórki Haloze – regionu słynącego ze znakomitych białych win, polecamy zwłaszcza sauvignon suho, czyli po prostu sauvignon wytrawne z winnicy Pana Plajnška, rocznik 2013); w czasach rzymskich Ptuj był castrum, jednym z najdalej wysuniętych na płn. Imperium, ślady Rzymu widoczne są do dzisiaj, nie tylko w architekturze ale i w bardzo bogatych pozostałościach kultu Mitry, oszczędźmy dalszych dygresji, zaznaczając jedynie, iż kult to jeden z najmniej rozpoznanych, najbardziej tajemniczych i obrosłych legendami, a w przeszłości w niesmak chrześcijaństwu; główna ulica to niegdysiejszy szlak bursztynowy; dziś to nieco senne, urokliwe miasteczko w którym czas się zatrzymał, zawieszone pomiędzy germańskim porządkiem a słowiańskim szaleństwem, z niezwykle gościnnymi, otwartymi i skorymi do zabawy mieszkańcami; polecamy m. in. bar Orfej (Orfeusz, jak i Mitra też silnie z Ptujem związany), kawiarnię BO, zupę grzybową, wódkę jagodową oraz snucie, plucie („ptujcie”) i łapanie.

Czas występowania: raz do roku, co najmniej od V-VI w., w okresie festiwalu – Kurantovanje (w XX w. przywrócony na początku lat 60., poza rejonem ptujskim, festiwal organizowany jest pod Cleveland, stan Ohio, gdzie mieszka niewielka społeczność słoweńska) który odbywa się pomiędzy końcem karnawału a początkiem Wielkiego postu. W czasie uroczystego przemarszu w Kuranta wciela się około 400 osób. Kiedyś Kurantami mogli być jedynie młodzieńcy, którzy przez trzy dni nie mogli ściągać stroju (jedynie maskę i to tylko w pomieszczeniach zamkniętych), chodząc od wioski do wioski, w tym czasie pozbawieni snu raczyli się znacznymi ilościami napitków Bachusa. Dzisiaj Kurantami są również dzieci i kobiety, a nawet obcy, z zasady profani, wyłączeni z tradycji.

Strój : „płaszcz”uszyty ze skór owczych (zazwyczaj 6-7), w kolorze naturalnym (dla owiec), czyli białym lub czarnym, wiązany z przodu za pomocą trzech par troczków, pod samą szyję, długi do pół uda; czerwone, zaplatane skarpety z pomponami oraz maska (patrz niżej). Waga całego stroju waha się od 25 do 40 kg. Obecnie stroje kurantów szyje trzech rzemieślników, u dwóch terminują ich synowie, trzeci choć ma dzieci, nie zdołał ich przekonać do kontynuowania tradycji.

Atrybuty:
maskawykonana z drewna i skór owczych, z charakterystycznym kolorowym „pyskiem”, w kształcie dzioba albo świńskiego ryja, od którego aż po pępek ciągnie się wielki czerwony jęzor – przywodzi na myśl stałych bywalców Kantyny Mos Eisley, swojskiego turońa, Yeti, Hannibala Lectera, Jigsaw i paru innych ulubieńców nocnych, dziecięcych koszmarów. Dodatkowo ozdobiona piórami i rogami, zazwyczaj odwróconymi.
dzwony – wielkie krowie dzwony, zawieszone wokół pasa w liczbie 5-6; Kurant powinien poruszać się w sposób wywołujący jak największy hałas, stąd charakterystyczne  podskakiwanie czy chwianie się na boki.
kijkawał solidnego drewna, służący do opędzania niesfornych dzieci, chcących zerwać dzwony z pasa (utrata dzwonów/ona sprowadza hańbę), z drugiej strony na kiju Kurant zawiesza wielokolorowe chustki, dar od rumianych panien, które choć nie wiedzą kto kryje się pod maską, nękane tajemnicą, próbują oczarować Kuranta i zyskać jego przychylność

W XXI w. Kurantovanje cieszy się niesłabnącą popularność, choć traci swój tradycyjny charakter, w czasie festiwalu z roku na oku przybywa innych strojów i masek – z Bałkanów, romskich, weneckich, Hello Kitty i innych Batmanów. Mieszkańcy Ptuja są podzieleni – czy Kurantovanie ma być takie jak przed wiekami czy takie na jakie liczą „japońscy” turyści? Dla nas to pytanie retoryczne.

Wszystkie informacje zgromadziliśmy w czasie naszego pobytu w Słowenii (kilkudniowy wypad, zanim wyjedziemy na dłużej), zwłaszcza w czasie spotkania z Master Vladem (w tłumaczeniu występował jako Mister Vlad, ale dla nas Master, skarbnica wiedzy, opiekun tradycji, opowiadacz i ptujski szaman, urzędujący w niewielkiej piwnicy, pachnącej ogrzewaniem gazowym, winem, tytoniem i oczywiście owczymi skórami).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz