Charakter: dobry
duch słowiański, bóstwo telluryczne, w epoce nowożytnej kojarzony
(jak się wydaje mylnie) z Priapem, choć całkowity brak, tak
widocznych u Greka fallicyzmów; bóstwo opiekuńcze.
Funkcje:
funkcja prymarna – przepędzenie zimy; funkcje wtórne -
zapewnia urodzaj, dobrobyt i pomyślność, oddala choroby i
nieszczęścia.
Miejsce
występowanie:
rejon ptujski (Ptuj - „Ptuj 5 thousand years of undisturbed
history”
- nieoficjalny, choć bardzo mocno lansowany przez naszego gospodarza
Dusana slogan reklamowy miasta; miejscowość w Słowenii na
płd.-wsch od Mariboru, liczba mieszkańców około 20 tys.; położona
na wzgórzu rozciągającym się wzdłuż rzeki Drawy; miasto
poprzecinane jest plątaniną uroczych kamieniczek pamiętających
czasy bitwy na Kosowym Polu, nad nimi króluje zamek, z którego
rozciąga się widok na równinę i pagórki Haloze – regionu
słynącego ze znakomitych białych win, polecamy zwłaszcza
sauvignon
suho,
czyli po prostu sauvignon wytrawne z winnicy Pana Plajnška,
rocznik 2013); w czasach rzymskich Ptuj był castrum, jednym z
najdalej wysuniętych na płn. Imperium, ślady Rzymu widoczne są do
dzisiaj, nie tylko w architekturze ale i w bardzo bogatych
pozostałościach kultu Mitry, oszczędźmy dalszych dygresji,
zaznaczając jedynie, iż kult to jeden z najmniej rozpoznanych,
najbardziej tajemniczych i obrosłych legendami, a w przeszłości w
niesmak chrześcijaństwu; główna ulica to niegdysiejszy szlak
bursztynowy; dziś to nieco senne, urokliwe miasteczko w którym czas
się zatrzymał, zawieszone pomiędzy germańskim porządkiem a
słowiańskim szaleństwem, z niezwykle gościnnymi, otwartymi i
skorymi do zabawy mieszkańcami; polecamy m. in. bar Orfej (Orfeusz,
jak i Mitra też silnie z Ptujem związany), kawiarnię BO, zupę
grzybową, wódkę jagodową oraz snucie, plucie („ptujcie”) i
łapanie.
Czas
występowania:
raz do roku, co najmniej od V-VI w., w okresie festiwalu –
Kurantovanje (w XX w. przywrócony na początku lat 60., poza rejonem
ptujskim, festiwal organizowany jest pod Cleveland, stan Ohio, gdzie
mieszka niewielka społeczność słoweńska) który odbywa się
pomiędzy końcem karnawału a początkiem Wielkiego postu. W czasie
uroczystego przemarszu w Kuranta wciela się około 400 osób. Kiedyś
Kurantami mogli być jedynie młodzieńcy, którzy przez trzy dni nie
mogli ściągać stroju (jedynie maskę i to tylko w pomieszczeniach
zamkniętych), chodząc od wioski do wioski, w tym czasie pozbawieni
snu raczyli się znacznymi ilościami napitków Bachusa. Dzisiaj
Kurantami są również dzieci i kobiety, a nawet obcy, z zasady
profani, wyłączeni z tradycji.
Strój : „płaszcz”uszyty ze
skór owczych (zazwyczaj 6-7), w kolorze naturalnym (dla owiec),
czyli białym lub czarnym, wiązany z przodu za pomocą trzech par
troczków, pod samą szyję, długi do pół uda; czerwone, zaplatane
skarpety z pomponami oraz maska (patrz niżej). Waga całego stroju waha się od 25 do 40 kg. Obecnie stroje kurantów szyje trzech
rzemieślników, u dwóch terminują ich synowie, trzeci choć ma
dzieci, nie zdołał ich przekonać do kontynuowania tradycji.
Atrybuty:
maska – wykonana
z drewna i skór owczych, z charakterystycznym kolorowym „pyskiem”,
w kształcie dzioba albo świńskiego ryja, od którego aż po pępek
ciągnie się wielki czerwony jęzor – przywodzi na myśl stałych
bywalców Kantyny Mos Eisley, swojskiego turońa, Yeti, Hannibala
Lectera, Jigsaw i paru innych ulubieńców nocnych, dziecięcych
koszmarów. Dodatkowo ozdobiona piórami i rogami, zazwyczaj
odwróconymi.
dzwony
– wielkie krowie dzwony, zawieszone wokół pasa w liczbie 5-6;
Kurant powinien poruszać się w sposób wywołujący jak największy
hałas, stąd charakterystyczne podskakiwanie czy chwianie się na
boki.
kij – kawał
solidnego drewna, służący do opędzania niesfornych dzieci,
chcących zerwać dzwony z pasa (utrata dzwonów/ona sprowadza
hańbę), z drugiej strony na kiju Kurant zawiesza wielokolorowe
chustki, dar od rumianych panien, które choć nie wiedzą kto kryje
się pod maską, nękane tajemnicą, próbują oczarować Kuranta i
zyskać jego przychylność
W
XXI w. Kurantovanje cieszy się niesłabnącą popularność, choć
traci swój tradycyjny charakter, w czasie festiwalu z roku na oku
przybywa innych strojów i masek – z Bałkanów, romskich,
weneckich, Hello Kitty i innych Batmanów. Mieszkańcy Ptuja są
podzieleni – czy Kurantovanie ma być takie jak przed wiekami czy
takie na jakie liczą „japońscy” turyści? Dla nas to pytanie
retoryczne.
Wszystkie
informacje zgromadziliśmy w czasie naszego pobytu w Słowenii
(kilkudniowy wypad, zanim wyjedziemy na dłużej), zwłaszcza w
czasie spotkania z Master Vladem (w tłumaczeniu występował jako Mister Vlad, ale dla nas Master, skarbnica wiedzy, opiekun
tradycji, opowiadacz i ptujski szaman, urzędujący w niewielkiej
piwnicy, pachnącej ogrzewaniem gazowym, winem, tytoniem i oczywiście
owczymi skórami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz